Carnations and Shiny Shoes
Promienie słoneczne, coraz cieplejsze i coraz bardziej natarczywe, dają nadzieję na rychłe nadejście "lepszych dni". Wszystko wkrótce zbudzi się z zimowego snu. Ponoć to najlepsza pora na to, by zmienić coś w swoim życiu, aby spróbować czegoś nowego, rozwinąć się, nabrać dystansu do wszelkich niepowodzeń i otworzyć się na nowe potencjalne sukcesy. Powoli wstępuje w nas nowa energia i zapał, których zimową porą zwykle brakuje. Mimo wszystko wiosenne postanowienia do złudzenia przypominają nieraz te noworoczne: "będę czytać więcej książek, zapiszę się na siłownię, ograniczę spożycie słodyczy, zacznę działać na rzecz innych... " I tak można by wymieniać w nieskończoność.
Jest też druga strona medalu. Gdy na wiosnę zaczynamy rozliczać się z naszymi pragnieniami, mogą wypłynąć na powierzchnię różne skrywane do tej pory uczucia, emocje. Zupełnie niczym w moim ulubionym ostatnio sentymentalnym wierszu Karpińskiego "Do Justyny. Tęskność na wiosnę":
Już tyle razy słońce wracało
I blaskiem swoim dzień szczyci;
A memu światłu cóż to się stało,
Że mi dotychczas nie świeci?
Już się i zboże do góry wzbiło,
I ledwie nie kłos chce wydać;
Całe się pole zazieleniło;
Mojej pszenicy nie widać!
Już słowik w sadzie zaczął swe pieśni,
Gaj mu się cały odzywa.
Kłócą powietrze ptaszkowie leśni;
A mój mi ptaszek nie śpiewa!
Już tyle kwiatów ziemia wydała
Po onegdajszej powodzi;
W różne się barwy łąka przybrała;
A mój mi kwiatek nie schodzi!
O wiosno! Pókiż będę cię prosił,
Gospodarz zewsząd stroskany?
Jużem dość ziemię łzami urosił:
Wróć mi urodzaj kochany!
Komentarze
Prześlij komentarz